Cóż... to miało wyglądać całkiem inaczej. Miał być nowy sezon, nowa odsłona, ale... jakoś nie potrafiłam zakończyć całej serii Z Inne...

Z Innej Beczki #2.8

/
0 Comments

Cóż... to miało wyglądać całkiem inaczej. Miał być nowy sezon, nowa odsłona, ale... jakoś nie potrafiłam zakończyć całej serii Z Innej Beczki, więc pomyślałam, że może to właśnie sezon Z Innej Beczki powinien się zmienić. Wiem, że jest przez Was, czytelników bardzo lubiany. Oto nowa odsłona tego sezonu. Będzie dużo przemyśleń, no i oczywiście minirecenzje, bo bez tego nie wyobrażam sobie tej serii. To, co?

Zaczynamy!





CZAS

 Zanim się obejrzałam minął wrzesień, październik i połowa listopada. A przecież tak całkiem niedawno szłam pewnym krokiem na rozpoczęcie roku szkolnego. Gdzieś tam z tyłu czaiło się niedowierzanie i żal, bo przecież to już trzeci, ostatnio rok w gimnazjum. I chyba wszystkim wtedy cisnęło się pytanie na usta: ,,A jak będzie w tym roku?''

 U mnie dzień wygląda tak: wstaję rano. Ubieram się, jem śniadanie i robię te wszystkie pozostałe czynności, które robi każdy człowiek rano. Patrzę na zegarek i wybiegam z domu ze słuchawkami na uszach, bo zaraz jest dzwonek i jeśli się nie pospieszę, to się spóźnię. Wiadomo - lekcji dużo. Siedzę w ławce i zastanawiam się, co w tym roku nauczycieli opętało. Codziennie kartkówki, sprawdziany, projekty, modele czy doświadczenia. A gdyby jeszcze to było niewystarczające, to pani od fizyki odpowiada dobrotliwie: ,,To żeby wam się w domu nie nudziło zrobicie sobie jeszcze pięć stron ćwiczeń.'' Po skończeniu lekcji idę na fakultety, bo, powtórzę ponownie, jestem w trzeciej klasie i jakoś wszyscy w tym roku upodobali sobie straszyć mnie egzaminem. Potem zwykle chodzę na przygotowania do konkursu kuratoryjnego z polskiego. Następnie zajęcia dodatkowe, kółko dziennikarskie i takie tam. Kiedy to mija już szesnasta lub, co bardziej możliwe, siedemnasta biegnę do domu ze słuchawkami na uszach. Trzeba iść na przygotowania do bierzmowania albo jechać na specjalne wykłady z ekonomii. Wracam wieczorem i padam na łóżko, niezdolna kiwnąć palcem. Rodzice zaczęli mówić, że praktycznie nie ma mnie w domu. I jakoś im się nie dziwię.
 Natomiast w dni, kiedy kończę wcześniej, zajmuję sobie skromną część czasu na ćwiczenia.
 Więc jeśli byście się pytali, to tak mija mi życie.

 Doszłam do wniosku, że wzięłam sobie trochę za dużo na głowę i chyba się w tym trochę pogubiłam. Nawet nie zauważyłam, że liście zdążyły spaść. Miałam od tego roku zacząć pisać książkę. I chociaż pomysł nadal tkwi uparcie w głowie już od roku, ja zdążyłam sklecić tylko kilka stron.
 Nie piszę tego wszystkiego, żeby Wam się wyżalić czy wypłakać, bo to nie o to tutaj chodzi. Chcę powiedzieć, że może Wy też tak macie. Może też macie nawał pracy i może, mając klapki na oczach nie potraficie dostrzec nic innego. Dlatego mam dla was zadanie domowe.


 ZADANIE NA DZIŚ: Zatrzymaj się na chwilę. Znajdź w ciągu dnia czas i przejdź się na mały spacer. Wystarczy nawet kilkanaście minut. Odetchnij głęboko i rozejrzyj się dookoła.






MUZYKA  









KSIĄŻKA

Gwiezdny motyl - Bernard Werber




A Wy? Jak radzicie sobie z jesienną chandrą?


You may also like

Brak komentarzy:

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz.

Obsługiwane przez usługę Blogger.