Tak się rozleniwiłam przez ostatni tydzień wakacji, że kompletnie zapomniałam o tym, że mam bloga. Szkoła się już zaczęła, a moje dr...


  Tak się rozleniwiłam przez ostatni tydzień wakacji, że kompletnie zapomniałam o tym, że mam bloga. Szkoła się już zaczęła, a moje drugie ,,ja'' pogroziło mi palcem, mówiąc: ,,Weź się dziewczyno do roboty''. Więc tak zrobiłam. I oto przed wami siódmy odcinek Z Innej Beczki!

Byle tylko uciec. Wyrwać się gdzieś.  Ta myśl pojawia się w twojej głowie. Czujesz, że się dusisz, jakbyś znajdował się w małym pom...


Byle tylko uciec. Wyrwać się gdzieś.
 Ta myśl pojawia się w twojej głowie. Czujesz, że się dusisz, jakbyś znajdował się w małym pomieszczeniu, w którym brakuje powietrza. Przebranie się w sportowe ciuchy zajmuje ci tylko chwilę. Zakładasz buty i wychodząc trzaskasz drzwiami.
  Biegniesz truchtem swoją ulubioną trasą. Znasz ją jak własną kieszeń, bo przebiegłeś ją setki razy. To twoje buty udeptały tę ścieżkę.
  Nagle myśli gdzieś ulatują. Wdech. Wydech. Nogi same wytyczają dobrze znaną drogę, a ty nawet się nas tym nie zastanawiasz. W lesie panuje kompletna cisza, słyszysz tylko bicie swojego serca. Starasz się panować nad oddechem, który z każdą chwilą przyspiesza.
  I chociaż tego nie chcesz, gdy przymykasz oczy powracają obrazy. Przyspieszając, czujesz jakbyś uciekał przed swoimi najgorszymi koszmarami.
  Twoje ciało zaczyna się buntować. Każe ci się natychmiast zatrzymać. Mięśnie palą. Oddech się urywa. Płucom brakuje powietrza, ale ty mimo wszystko nie zwalniasz. Nie zamierzasz dać za wygraną.
  Dopiero gdy przykładasz rękę do policzka, uświadamiasz sobie, że płaczesz. Opłakujesz wszystkie krzywdy, które wyrządził ci świat. Poczucie niesprawiedliwości rozchodzi się po ciele i spływa aż do koniuszków palców. Zaciskasz dłonie w pięść, prawie przebijając skórę paznokciami.
  Kiedy ból w piersi staje się nie do wytrzymania, postanawiasz odpuścić. Myśli, które przez wiele tygodni krążyły po głowie, nie dając ci spokoju, wreszcie znajdują ujście. Uścisk w piersi maleje.
  Biegniesz szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Wkładasz mnóstwo wysiłku w każdy krok. Czujesz, jakbyś się ścigał z rywalem w maratonie. Rywalem, którego tylko ty możesz zobaczyć. Nieustannie depcze ci po piętach i czeka aż wykonasz jakiś błąd, by mógł to wykorzystać. Spycha cię z trasy i wciąż szepcze: ,,Poddaj się!''
  Wiesz kto to? To ty.
  Ale ty jesteś silny. Lepszy od swojego rywala.
  I właśnie dlatego to ty pierwszy przekraczasz niewidzialną metę, zostawiając go daleko w tyle.

  Kiedy dobiegasz do końca swojej trasy, zatrzymujesz się i rozglądasz. Dom jest tak daleko, że niemal go nie widać. Wzdychasz z zachwytem. Ze wzgórza rozciąga się przepiękny widok. To jest właśnie to. Zdobyłeś szczyt.
  Jesteś wolny. I niepokonany.  
Obsługiwane przez usługę Blogger.